czwartek, 28 czerwca 2012

Ice ice baby - muffiny a la ciepłe lody!


...czyli muffiny wyglądające jak ciepłe lody! :D do tej akcji potrzebne nam będą wafelki na lody :)

SUCHE:
2 szklanki mąki
6 łyżek cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/5 łyżeczki sody oczyszczonej
+ DODATEK: co mamy? wiórki kokosowe? migdały? czekoladowe kulki z lidla? :D sypiemy ich szklankę :) w przypadku wiórek można nawet 1,5 szklanki :)

MOKRE:
200ml mleka
75ml oleju
1 jajko

Standardowy przepis na muffiny, to musi się udać! :D
Bierzemy dwie miski, do jednej wrzucamy wszystko co SUCHE i mieszamy. Do drugiej wszystko co MOKRE mieszamy, najlepiej trzepaczką, szkoda angażować mikser do takiej akcji :)
Wlewamy mokre do suchego i mieszamy łychą, składniki mają się tylko połączyć, grudki są nawet wskazane! Co więcej KLUCZOWE :D

Odpalamy piekarnik na 200stopni.
Łyżeczką nakładamy ciasta do wafelków. Mi wyszło dopiero za trzecim razem, wciąż nakładałam za dużo ciasta i muffin wylewał się z wafelka. Trzeba zapełnić połowę wafelka :) Bałam się też że zanim ciasto wyrośnie wafelek zwilgotnieje od masy, nic z tych rzeczy więc nie ma co się martwić! :)
Wkładamy muffiny do piekarnika, wyjmujemy po 20 minutach :)
Ozdabiamy polewą czekoladową i cukiereczkami. Dla lepszego zamaskowania muffina można zakryć je bitą śmietaną, zaskoczenie będzie bezcenne :D


Simply the best! - jajko w papryce :)

... czyli jak posadzić jajko po mistrzowsku! :D

papryka, lub trzy w różnych kolorach
jajka! jedno, dwa,trzy - zależy jaki apetyt :D
oregano, bazylia, papryka w proszku ostra/słodka co kto lubi
szczypta pieprzu, szczypta soli jak kto woli! :D
kiełki rzodkiewki :)

Najpierw -> włącz muzykę
Teraz weź paprykę! :D Pokrój na "plastry" szerokości 1cm :) Połóż plastry na rozgrzanej patelni i wbijaj do każdego po jednym jajku, przypraw wedle uznania i tupiąc nóżką do muzyki czekaj aż jajko będzie gotowe. Dla smaku można ozdobić tak powstałe mistrzowskie sadzone jajka kiełkami rzodkiewki :)
Smacznego!


środa, 27 czerwca 2012

KEEP CALM AND MAKE TEA!


...czyli przepis na ciastka które wyglądają jak torebki herbaty!

170g miękkiego masła
3/4 szklanki cukru
2 duże jajka
450g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli
muzyka!!!

W dużej misce mikserem ucieramy masło z cukrem, dodajemy jajka i dalej ucieramy do połączenia składników.
Stopniowo dodajemy do masy maślanej mąkę,sól i dokładnie dalej miksujemy.
Ciasto dzielimy na dwie części, owijamy folią i wkładamy do lodówki na godzinę.

Tymczasem możemy wyjąć jedną torebkę herbaty i odrysować jej kształt na kawałku tekturki :) Wycinamy i mamy szablon ciastek!

Po wyjęciu ciasta z lodówki dzielimy każdą część na mniejsze kawałki i wałkujemy na dłuższe prostokąty o szerokości 2 lub 3 cm większej niż nasz szablon. Wałkując je pamiętamy o tym że połowa leżącego przed nami ciasta ma mieć ok. 6mm i stopniowo schodzić w tę cieńszą mającą 3 mm. Tak jak torebka herbatki, grubsza u dołu :) Bierzemy nasz szablon i wycinamy nożykiem z ciasta torebki robiąc każdej dziurkę rurką do picia! :)
Tutaj widok ciasteczka z góry i z boku, gdyby mój opis nie był jasny :D :

Wycięte ciasteczka układamy na blaszce, przepis jest idealny ponieważ nie powinny urosnąć, odrobinkę się wypieką ale nie zmienią znacząco swojej wielkości.
Pieczemy ok. 10 minut w 180stopniach.
Wyjęte i ostudzone ciastka maczamy do połowy w czekoladowej polewie i pozostawiamy do wyschnięcia. W tym czasie wycinamy kawałki nitki/sznureczka i zawijamy na nich pętelki :) Dla bajeru można jeszcze wydrukować plakietki :D


wtorek, 26 czerwca 2012

Mega wypasione pieguski!



Dzisiaj przepis na pierwsze ciastka które mi wyszły! Co więcej zrobiły karierę wśród znajomych i cieszą się sporą popularnością :D

1 kostka margaryny
1 szklanka cukru
1 jajko
2,5 szklanki mąki
0,5 łyżeczki soli
0,5 łyżeczki sody
1 tabliczka gorzkiej czekolady
1 szklanka rodzynek


DOBRA RADA:
Kiedy myślę o szklance... kiedy mówię szklanka... mam na myśli to:

Taką szklankę można kupić w każdym sklepie z napisem "Wszystko po 2,50", w każdym ze sprzętem agd! To dosyć istotne bo nie każda szklanka ma taką samą pojemność, szklanka SZKLANKA ma mieć pojemność 250ml i ani więcej ani mniej :)

Do takiej szklanki trzeba nasypać rodzynek i zalać je wrzątkiem po sam jej brzeg. W tym wrzątku mają się rodzyny sparzyć, czyli opuchnąć i zrobić miękkie. Rodzyna potrzebuje na to 15 minut :)

Czekoladę dzielimy na kostki a każdą kostkę kroimy na cztery mniejsze, oczywiście że będą się trochę kruszyć i nie wyjdą równe, ale to mało istotne :) pokrojoną czekoladę odkładamy na osobny talerzyk, jest gotowa do użycia :D

Dobrze jeśli margaryna za którą zaraz się weźmiemy jest z lodówki, nie trzeba jej wyjmować wcześniej. Ciasto będzie miało dzięki temu lepszą konsystencję. Bierzemy miskę i ucieramy w niej mikserem margarynę z cukrem tak długo póki nie stworzy się z tego jednolita masa, następnie dodajemy jajko i dalej ucieramy. Dodajemy mąkę, sodę, sól i dokładnie miksujemy.
Do powstałej masy wsypujemy rodzynki (odcedzone z wody!) i czekoladę, miast miksować - mieszamy łychą :)
Efekt:


Piekarnik nagrzewamy do 200stopni.
Z powstałej masy robimy kulki, śliska i lepka robota! Kulki wielkości orzecha włoskiego układamy z odstępami, w jednym rzędzie nie może być więcej niż 4. Dbamy jednocześnie oto aby w każdej z nich znalazła się chociaż jedna kosteczka czekolady i jedna rodzynka :)
Pieczemy 10-15 minut.



Kulki powinny się roztopić, spłaszczyć i zarumienić, efekt:



PYCHA!

poniedziałek, 25 czerwca 2012

MychaPycha na fb

Lajkuj i szeruj! :D www.facebook.com/MychaPycha

Puszyste ciasto marchevkove!



1,5 szklanki startej marchewki
2 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
1 szklanka oliwy
4 jajka
1 łyżeczka sody
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 duże łyżki przyprawy do pierników

Bierzemy miskę wsypujemy do niej cukier i oliwę - ucieramy mikserem i raczej go już nie wyłączymy, no chyba tylko po to żeby przez chwilę mieć dwie wolne ręce i dodawać kolejno produkty :D.
Po konkretnej minucie ucierania wbijamy do miski po jajku wciąż nie dając chwili wytchnienia mikserowi :D dosypujemy mąkę, proszek do pieczenia, sodę i przyprawę do pierników. MIKSUJEMY!
Następnie dodajmy po łyżeczce startej marchewki póki 1,5 szklanki nam się nie wyzeruje :)
Tak przygotowaną masę ciasta przelewamy do blaszki posmarowanej zawczasu margaryną i wysypanej bułką tartą. Wsadzamy blachę do piekarnika nagrzanego na 200stopni. Czekamy 40 do 60 minut ciasto ma wyrosnąć i zarumienić się - co piekarnik to inna bajka więc czas i decyzję o wyjęciu ciasta z piekarnika pozostawiam wam do oceny :)

Pysznie smakuje, ale co zrobić żeby pięknie wyglądało?
Gdy ciasto wystygnie możemy polać je czekoladową albo białą polewą. Szczególnie polecam polewy firmy "Delecta" szybciej stygną na wypiekach i nie mają sztucznego smaku :) A jeśli chcemy naprawdę zaszaleć możemy zainwestować w lukier plastyczny, który jest jadalny :) Ja kupuję lukier na stronie www.aledobre.pl tu link: LUKIER PLASTYCZNY i ulepić dla dekoracji kilka marchewek :) Lepienie z lukru jest prostsze od lepienia z plasteliny ponieważ poszczególne elementy przyklejają się do siebie na kropelkę wody :)
Smacznego!

Pierwszy wpis :)

Najstarsze materiały dokumentujące moje kulinarne początki pochodzą z 1993 roku kiedy to wspólnie z bratem oraz mamą próbowałam zrobić pierwsze ciasto na uwaga - pizzę :) Nikt z obecnych przy tym wydarzeniu osób nie jest w stanie przypomnieć sobie czy pizza faktycznie wyrosła i była dobra, ale to chyba nie jest najważniejsze, zdjęcie dowodzi temu, że faktycznie coś mnie do tej kuchni ciągnęło już dawno.

Zanim się jednak to wszystko rozkręciło był okres buntu, dojrzewania, słuchania mrocznej muzyki i przekonania do poglądów feministycznych. Kiedy mogłam się faktycznie zacząć szkolić u najlepszej kucharki na świecie (wiadomo - Mamy!) nie skorzystałam z tego ani trochę uciekając jak najdalej od kuchni którą kojarzyłam tylko ze zniewoleniem! Wylądowałam we Wrocławiu na studiach i okazało się że nie potrafię ugotować nawet makaronu! Z trzech lat jedzenia zupek chińskich nie rozgrzeszy mnie nikt, nigdy. Zbawieniem okazała się być wtedy współlokatorka i wieloletnia przyjaciółka, nauczyła mnie podstawowych umiejętności w kuchni które pozwoliły przetrwać pierwsze lata studiowania. Dzięki niej nauczyłam się gotować makaron, zupę z mrożonki i szpinak w każdej postaci :) to wystarczyło by przetrwać. Niestety moje dwie lewe ręce w kuchni ostatecznie stały się tematem żartów nie tylko wśród znajomych ale także w rodzinie :) Potrafiłam spalić kotleta podgrzewając go w mikrofalówce, a robiąc sobie tosty na śniadanie skrobałam je za każdym razem z tostera :) Na swoje 21 urodziny dostałam od rodziców książkę:

z DEDYKACJĄ...:

Książka kurzyła się na półkach różnych mieszkań we Wrocławiu i nigdy nie przyczyniła do tego, że zaczęłam uczyć się gotować czy też piec. Najczęściej zaglądam do niej z sentymentu wspominając czasy kiedy to gotowanie czegokolwiek było wyzwaniem :) W takim razie, dlaczego zaczęłam przyjaźnić się z garami? Skromne początki i BUM! 2011 rok i próba udowodnienia sobie że nie ma takiej rzeczy której Mycha nie potrafi zrobić, ot co :) Mam nadzieję że będę dla was inspiracją do pysznego i pięknego gotowania i pieczenia. Skoro mi się udało, wam też się uda, trzeba tylko bardzo chcieć! :D